Strona główna | Linki | Katalog | Ogłoszenia | PTGEM | Subskrybcja | Ustaw startową | Do ulubionych | Poleć znajomym | Zaloguj się   
Aktualności
Informacje
Prawo
Trendy
Stowarzyszenia

Aktualny numer
Szukaj w serwisie

Partacze, wyrobnicy i mistrzowie. Z dziejów cechów bursztynniczych w miastach nadbałtyckich
Antoni Romuald Chodyński
Bursztynnicy (Paternostermachere, Bornsteindrehere) należeli do korporacji rzemiosł luksusowych, podobnie jak złotnicy i hafciarze perłami.
W Gdańsku osiedlali się na terenie Prawego Miasta (od 1350 r.). W 1526 r. znanych było 46 rzemieślników, co dla tego zawodu okazało się liczbą zbyt wysoką, władze cechu wystąpiły więc do rady miasta o ograniczenie liczby działających warsztatów do 40. Zbyt wysoka, w mniemaniu cechu, liczba mistrzów spowodowała ograniczenie przyjmowania nowych członków. Czekano na śmierć starego mistrza, na zwolnienie miejsca, a wówczas pierwszy z listy oczekujących miał możliwość zostania członkiem tego, bądź co bądź elitarnego, cechu. Taka sytuacja miała miejsce np. w maju 1558 r. Wielu czeladników nigdy nie zostało mistrzami. Nie chodziło tu jedynie o zwolnienie miejsca, lecz o minimalną zamożność, gdyż członkostwo kosztowało. Kwitło więc bursztynowe rzemiosło pozacechowe, zwłaszcza w XVII wieku, stuleciu wyjątkowego rozkwitu tej wytwórczości. Warsztaty pozacechowe lokowane były na przedmieściachi w podmiejskich osiedlach, np. w Gdańsku na terenach należących do biskupów kujawskich (Szkoty), do opatów oliwskich i przy klasztorach miejskich.
 
W 1637 r. jeden z warsztatów mieścił się na terenie klasztoru dominikańskiego, warto również przypomnieć, że mi-strz Krzysztof (Christoph) Maucher, twórca wspaniałej i szeroko w świecie znanej szkatuły malborskiej, był w Gdańsku partaczem i serwitorem królewskim nienależącym do cechu. W trakcie „obław” na partaczy władze cechowe zajmowały ich warsztaty pracy. Mniej chodziło o skromne przecież wyposażenie: stół z przymocowaną ręczną tokarką, zestaw ostrych nożyków, świderków i pilników, a raczej o surowiec i psychozę nękania. Opis odwiedzanego warsztatu bursztynniczego pozostawił w połowie XVII wieku gdańszczanin Jerzy (Georg) Schröder.
 
W najstarszej, założycielskiej ordynacji cechu gdańskiego (1477), prawa i obowiązki członków zostały wyraźnie określone. Podano sposoby zbytu towarów, wymagane uprawnienia do prowadzenia warsztatu, a przede wszystkim przyjęcia do cechu. Cech, z członkami zrzeszonymi w charakterze rzemieślniczego bractwa, bronił swoich praw i zwalczał konkurencję. Dokumentem podstawowym wymaganym od kandydata na mistrza było świadectwo prawego i wolnego urodzenia, następnie świadectwo chrztu oraz świadectwo ukończenia nauki dla miejscowych i zaświadczenie (referencje) z ostatniego miejsca służby – dla obcych. Do prowadzenia własnego warsztatu konieczne było zdobycie obywatelstwa rzemieślniczego (małego obywatelstwa miasta), następnie obywatelstwa dużego, czyli kupieckiego. W tym celu wnoszono opłaty do kamlarii miejskiej.
 
Kandydat na ucznia przedstawiał list rodowy i dokument chrztu; na czeladnika – zaświadczenie mistrza o odbytych latach nauki i nienagannym za-chowaniu.
 
 
Nauka w cechu elbląskim (1539) trwała cztery lata. U gdańskich bursztynników lata majsterskie w XV wieku trwały półtora roku, a na początku XVI stulecia – trzy lata. Najlepiej, aby były to lata nieprzerywane wędrówkami, odbyte w jednym warsztacie i przepracowane bez konfliktów. Do egzaminu mistrzowskiego w cechu gdańskim (w roku 1616) czeladnik mógł przystąpić po ukończeniu 25 lat życia. O zamiarze wyzwolenia na mistrza musiał zawiadomić pracodawcę i starszych cechu, ogłaszając swoją decyzję na kwartalnym zebraniu cechowym. W elbląskim cechu mógł taką zapowiedź ogłosić dopiero po czterech latach służby. Egzamin był próbą umiejętności, toteż, według najstarszego gdańskiego statutu (1477), czeladnik musiał obrobić funt bursztynu zakupionego z własnych środków. Musiał też zapłacić starszym cechu, którzy doglądali prac, dwie grzywny srebra (1522 r.), a następnie ugościć starszyznę beczką piwa (w cechu elbląskim – beczką piwa i szynką). Według „starej rolli” cechowej w Elblągu, datowanej na 1539 r., mistrz nie mógł trzymać więcej niż dwóch uczniów. Według „nowej rolli” z 1699 r., mógł jednocześnie zatrudnić do trzech czeladników.
 
Niektórzy mistrzowie cechu słupskiego przyjmowali do pięciu uczniów rocznie. W latach 1596–1616, a więc przez 20 lat, u jednego z mistrzów słupskich, Jakuba Schmidta, przebywało 20 chłopców, każdy z nich uczył się cztery lata. Najbardziej znaną była rodzina Engelbrechtów (Kacper, Tyburiusz, Tomasz i Jakub). Kacper, starszy cechu, po raz ostatni przyjął ucznia w 1584 r. Tomasz i Jakub wspominani są sporadycznie, natomiast Tyburiusz, prowadzący warsztat przez 40 lat (od 1569 do 1609 r.), przyjął w tym czasie około 20 uczniów na naukę, każdego z nich na cztery lata. W 25 warsztatach w latach 1569–1621 uczyło się łącznie przeszło 125 chłopców. Niektórzy mistrzowie słupscy, jak wspomniany Kacper Engelbrecht, przyjmowali do pięciu uczniów rocznie (1571), również Jakub Schmidt przyjął pięciu chłopców (1603). Rozporządzenia cechowe ściśleregulują czas pracy i czas wolny zarówno uczniów, jak czeladników rzemiosła bursztynowego (także innych rzemiosł). Nakazują prawy tryb życia, lojalność wobec pracodawcy, moralne, religijne prowadzenie się poza warsztatem, określają czas rozpoczęcia i zakończenia pracy, obowiązkowe uczestnictwo w pogrzebach członków cechu i ich rodzin, ustalają kary za przewinienia i poważne wykroczenia. Określają prawa i obowiązki osobno dla starszyzny i młodych mistrzów. Według ponawianych przepisów z XVI wieku, młody mistrz cechu elbląskich bursztynników był zobowiązany do służby wojskowej w obronie miasta. W tym celu musiał przeznaczyć 3 marki na zakup kirysa (Harnisch) i hakownicy oraz 2 marki na sprzęt marynarski, a do wspólnej lady mistrzowskiej zobowiązany był złożyć 6 funtów wosku.
 
W środowisku rzemieślników słupskich, od 3. ćwierci XVI wieku sprawy cechowe przybrały dość swoistą, strukturalną formę, charakterystyczną prawdopodobnie tylko dla tamtejszego cechu. W 1570 r. po raz pierwszy w odniesieniu do bursztynników słupskich pojawiło się określenie gildemeister, a od 1723 r. w strukturze tego cechu występuje nazwa: słupska gildia kupców bursztynu.
 
Mistrzowie gildii bursztynników słupskich należeli do zamożniejszych, tzw. nakładców, trzymających w ręku handel wyrobami bursztynowymi i... produkcję piwa.
 
Możliwość warzenia i sprzedaży piwa na równi z browarnikami słupskimi dawał przywilej uzyskany od księcia zachodniopomorskiego Barnima XI w 1534 r. Uzyskiwanie dodatkowych dochodów pozwalało na przetrwanie najcięższych lat, gdy wstrzymywane były dostawy bursztynowego surowca z sambijskich złóż Prus Książęcych. W latach 30. XVIII wieku wyodrębniły się w Słupsku trzy szczeble w drabinie zamożności. Najwyższy zajmowali mistrzowie nakładcy, w liczbie od pięciu do siedmiu, będący faktycznymi monopolistami. Od tych hurtowników, w latach 40. tamtego stulecia, zależnych było około 45–50 warsztatów, wśród których wyodrębniły się dwie grupy: do pierwszej należało 20–25 na wpół samodzielnych bursztynników, którzy wprawdzie byli jeszcze w stanie wykupić należne im z cechu przydziały surowca, jednak wytworzone przez siebie wyroby musieli zbywać u nakładców. Pozostali, utrzymujący około 20 rodzin, stali się wyrobnikami, a ich egzystencja nie różniła się od żebraczej. Największa nędza dotknęła te rodziny podczas wielkiej wojny północnej w latach 1700–1721 (Prusy uzyskały wówczas status królestwa).
 
Podczas tej wojny, rywalizacja między dwoma pruskimi nadbałtyckimi cechami, słupskim i królewieckim, dotyczyła podziału surowca, później podział został prawnie usankcjo-nowany przez króla Fryderyka II (6.VI.1764). W latach 1764–1790 Królewiec uzyskał 221 beczek bursztynu, a Słupsk 209, ale drugiego gatunku (Tonnenstein, w sześ-ciostopniowej skali, od najcenniejszego, Sortiment, po tzw. piasek bursztynowy Sangemühl). W latach 1767–1772 słupczanie zakupili w Królewcu 681 beczek bursztynu, 261 w latach 1778–1780, łącznie w latach 1764–1790 aż 2138 beczek. W tym samym czasie zakup surowca bursztynowego przez cech królewiecki obliczany jest na 2181 beczek. W ostatnim dwudziestoleciu XVIII wieku następowało powolne ograniczanie zakupów. Wynikało ono z mocy przerobowych, gdyż oba cechy rozrosły się aż o 45 procent, natomiast zmniejszyło się wydobycie, co tłumaczono wyczerpywaniem się złóż.
 
Kodyřkacji podlegała również praca bursztyniarzy. Nazwą tą – w odróżnieniu od bursztynników, mistrzów i twórców prowadzących warsztaty, a także czeladników parających się wyrobami z bursztynu – określam górników bursztynowych i zbieraczy bursztynu morskiego. Pierwsze rozporządzenia dla tych robotników datowane są na XVI wiek. Mowa jest w nich o charakterze pracy, terenie poszukiwań, stosowaniu łodzi i ich kształtu, posługiwaniu się narzędziami: kaszor-kami, sieciami, bosakami itp. Przepisy te znowelizowano w 1725 r., a dla kopaczy bursztynu w Gdańsku – w XIX wieku.
 
Osobno sporządzane były instrukcje dla inspektorów (Kammerknechter) patrolujących brzeg morski i pilnujących prawidłowego odłowu i zbieractwa bursztynu na wybrzeżach morskich (1783).

[ drukuj ]


Źródło wiadomości:




Wydawca    Redakcja    Prenumerata    Reklama    Pomoc    Polityka prywatności    
Wszelkie prawa zastrzeżone.